Maski, przebrania, tysiące kolorów. Wiadomość o tym zmobilizowała mnie do odświeżenia archiwum zdjęć. W marcu tamtego roku wraz z przyjaciółmi wybraliśmy się właśnie do tego uroczego włoskiego miasteczka, o którym mogę napisać tylko - WOW!
Jeszcze gdy byliśmy "na lądzie" zamszowe botki były dobrym rozwiązaniem, jednak, gdy zajechaliśmy na wyspę, okazało się, że niezbędnym będzie zakup kaloszy. Wyjściem awaryjnym był ich zakup w Auchanie, za bagatela, aż 5 euro :D
Kalosze są, do dziś służą, gdy pogoda zawodzi, a kilka wspomnień przywołam Wam dziś fotografiami. Moim ulubionym zestawem, na dość ciepłą pogodę był sweter, koszula wiązana pod szyją, jeansy-legginsy i "lovli kaloszki" (bo tak zostały nazwane).
K.
Sweter- sh
Koszula, spodnie- Stradivarius
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz